Chciałem coś obszerniejszego napisać, ale chyba nie ma większego sensu. Tytuł płyty oddaje wszystko. Może nie Shapeshifting od prog metalu go poezji śpiewanej, ale jest i pop, i dreamujący shoegaze, i indie rock, i tropikalny eurodance w nowym, lepszym wydaniu. Zaprawdę, warto czasem przełamać hipstersko-alternatywną ignorancję dla popu, zwłaszcza kanadyskiego albo...
...rozhipsteryzować się na nowo słuchając, jak mówi kanadyjski Native Speaker. Piękne wokale, piękne odjazdy i fazy, piękne nieporozumienia. Coś jakby High Places zgrało się z Dirty Projectors, wymieniając wokalistę na Yuki Chikudate z Asobi Seksu jadącej na aminozupce.
PS Żeby nie było tak kanadyjsko [tak pięknie?], to...
Słyszałem to już wcześniej, chyba. Ale może za dużo się od nich wymaga? Jedno jest pewne - przez jakiś czas The King of Limbs pozwoli Radiogłowym skutecznie gonić Beatlesów w statystykach odtworzeń last.fm. Czekamy na odpowiedź Paula McCartneya.