19 lutego 2011

Piękne, bo kanadyjskie. Skuteczne, bo brytyjskie.

Chciałem coś obszerniejszego napisać, ale chyba nie ma większego sensu. Tytuł płyty oddaje wszystko. Może nie Shapeshifting od prog metalu go poezji śpiewanej, ale jest i pop, i dreamujący shoegaze, i indie rock, i tropikalny eurodance w nowym, lepszym wydaniu. Zaprawdę, warto czasem przełamać hipstersko-alternatywną ignorancję dla popu, zwłaszcza kanadyskiego albo...
...rozhipsteryzować się na nowo słuchając, jak mówi kanadyjski Native Speaker. Piękne wokale, piękne odjazdy i fazy, piękne nieporozumienia. Coś jakby High Places zgrało się z Dirty Projectors, wymieniając wokalistę na Yuki Chikudate z Asobi Seksu jadącej na aminozupce.

PS Żeby nie było tak kanadyjsko [tak pięknie?], to...
Słyszałem to już wcześniej, chyba. Ale może za dużo się od nich wymaga? Jedno jest pewne - przez jakiś czas The King of Limbs pozwoli Radiogłowym skutecznie gonić Beatlesów w statystykach odtworzeń last.fm. Czekamy na odpowiedź Paula McCartneya.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz