31 stycznia 2011

Gitarowe potwory ryczących dwudziestek.

Nie dabul blasta, nie nawet tripul blasta i amino dżus, a po prostu sexul blasta czystego pałer fjula. Nie ma opierdalania się, więc od razu przechodzę do sedna. Jest jedna szczególna płyta i pięć naprawdę dobrych, choć  te proporcje mogą się różnić dla słuchaczy i słuchaczów.

Ta jedna szczególna, jest szczególna szczególnie dlatego, że czterem (później trzem tylko) chłopakom z wioski, przybyłym lat kilka temu do Nowego Folwarku Jorku, którzy zresztą, jak widać (i słychać), nie przystosowali się w pełni do wielkomiejskiego trybu życia: samochodów, ludzi chodzących po chodniku (w butach!) i tzw. cywilizacji, pomagał się ogarnąć sam Michael Gira ze swoimi Aniołami Światła (jakby ktoś się zastanawiał, dlaczego staremu Michałowi odbiło i w zeszłym roku reaktywował Swans). Ale i pozostałe płyty, nie tylko ta z 2005 roku, są godne wzmożonej uwagi. 

Albo i nawet nie wzmożonej, bo absolutnie eklektyczny neofolkshit w ich wykonaniu sam potrafi sobie wywalczyć Lebensraum, wiercąc przy okazji sporą dziurę w głowie, czyli tak zwane trzecie ucho.

Nie ma lipy, czeba iś posuuchać.
 
Akron/Family [2005] 

 Meek Warrior [2006]

Love Is Simple [2007]

Set 'Em Wild Set 'Em Free [2009]

Akron/Family II: The Cosmic Birth and the Journey of Shinju TNT [2011]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz